Nierzetelność firmy Techno-Fly, ul. Dębowa 20, 05-820 Piastó

Moderatorzy: zbyszek_wlodarczak, kamil_rc, wojtek.domanski


Autor
mk
Posty: 1
Rejestracja: 2010-09-12, 18:52
Lokalizacja: Niemcy

Nierzetelność firmy Techno-Fly, ul. Dębowa 20, 05-820 Piastó

#1

Post autor: mk »

16.12.2009 kupiłem w siedzibie firmy Techno-Fly w Piastowie za gotówkę napęd Ventor do paralotni (napęd za PLN 13.900, dodatkowo za uprząż SupAir PLN 500 i za dodatkowe śmigło Werenc PLN 990).

Byłem co prawda telefonicznie na ten dzień umówiony z panem Kołodziejkiem, ale na miejscu okazało się, że napędu jeszcze nie ma. Ponieważ nie miałem ochoty na nocowanie w hotelu zostawiłem samochód na parkingu strzeżonym przy dworcu Warszawa Zachodnia i pojechałem z moim synem autobusem do Lidzbarka. Następnego dnia rano wróciłem autobusem do Warszawy i udałem się autem do Piastowa.

Napęd nie był jeszcze gotowy. Potem sam odbiór opóźniał się do nocy, więc nie było już czasu na wystawienie faktury na PLN 15.390. Miała ona mi być dosłana pocztą. Faktury niestety nigdy nie dostałem.

Nigdy też nie otrzymałem obiecanych mi pisemnie w potwierdzeniu zamówienia pokrowca na śmigło i podnóżka do uprzęży o łącznej dodatkowej wartości PLN 164,00.

Ventor potem do lata prezentował się bardzo reprezentacyjnie w moim gabinecie.

Podczas moich pierwszych lotów z napędem w trakcie kursu Jacka Gocyły w Bieszczadach (31.07. – 07.08.2010) doszło na oczach instruktora i wielu uczniów do kilku poważnych problemów technicznych, między innymi do wypadnięcia jednej z dwóch śrub od kolektora i uszkodzenia śmigła, jak rownież do poważnego spadku mocy podczas startu, ktore zmusiły mnie dwukrotnie do lądowania awaryjnego skończonego siniakami i podrapaniami.

Owa śruba poluzowała się już wcześniej. Zauważyłem to przy przeglądzie przed startem. Wykręciliśmy luźną śrubę: Nie była jakkolwiek zabezpieczona! Dodzwoniłem się jakoś do producenta i dowiedziałem się od pana Kołodziejka jak dokonać naprawy. Pojechałem i kupiłem w Ustrzykach zalecany klej do śrub i pod okiem kilku doświadczonych kolegów dokonałem naprawy.

Następnego dnia przed startem sprawdziłem znowu śruby. Były dociągnięte. Niestety mimo tego śruba wyleciała podczas lotu i uszkodziła śmigło. W warsztacie w Ustrzykach okazało się, że gwint w głowicy był nieprawidłowo krótki i nawet klej nie miał jak tej śruby trzymać!

Po telefonicznych konsultacjach z producentem dokonałem na własny koszt naprawy napędu (przegwintowanie z M6 na M7 i wkręcenie większej śruby do kolektora).

Dalsze telefoniczne kontakty z producentem były trudne, nie odbierał on telefonów z mojej komórki. Podczas rozmowy w Piastowie dnia 07.08.2010 powiedział mi dlaczego: Otóż spadł mu telefon, przy tym rozbił się display i dlatego nie odbierał!

Ciekawe tylko, że jeśli tylko dzwoniłem z pożyczonego od innego kursanta „nieznanego” panu Kołodziejkowi numeru to odbierał! Niestety przyszłość pokazała, że był to tylko początek kłamstw.

07.08.2010 udałem się z napędem do producenta, który po burzliwej wymianie zdań zaproponował mi zwrot pieniędzy za napęd. Na tą propozycję się natychmiast zgodziłem i zostawiłem napęd w Piastowie. Firma nie miała akurat gotówki. Ponieważ było już naprawdę późno i nie było już możliwości pobrania pieniędzy z banku, zgodziłem się na propozycję pana Kołodziejka, że dostanę pieniądze tydzień później, to znaczy 14.08.2010.

Ponieważ od 14.08.2010 miałem znowu urlop i chciałem z kolegami latać w Borsku, zapytałem pana Kołodziejka, czy mogę napewno kupić (na kredyt w innej firmie) inny napęd. Uzyskałem odpowiedź twierdzącą: Dostanę pieniądze. Kolega, który chciał telefonicznie załagodzić spór, może to potwierdzić. Również jemu pan Kołodziejek to powiedział.

Kosz został w aucie zaparkowanym z braku możliwości parkowania przed siedzibą firmy (domek jednorodzinny) kilkaset metrów dalej, chciałem go jeszcze donieść, pan Kołodziejek mi go jednak wspaniałomyślnie „podarował”.

Po powrocie do domu zamówiłem inny napęd, który odebrałem bez żadnych kłopotów 14.08.2010 w Bielsku.

Zapłacić mogłem dopiero po odzyskaniu pieniędzy od firmy Techno-Fly. Uprzedziłem o tym sprzedającego, który zgodził się poczekać na pieniądze dwa, trzy dni. Miałem je przecież „tylko” odebrać w Piastowie i wpłacić do banku.

Zgodnie z umową z panem Kołodziejkiem 14.08.2010 pojechałem do Piastowa. Na miejscu okazało się, że pan Kołodziejek nie ma żadnych pieniędzy!

Przez cały poprzedni tydzień nie udało mu się ani do mnie zadzwonić, ani wysłać maila, czy smsa. Przyjechałem więc z żoną z Bielska do Piastowa tylko po to, aby dowiedzieć się, że pan Kolodziejek skłamał.

Pan Kołodziejek zapytał mnie niespodziewanie, czy mam jego kosz. Byłem troche zdziwiony tym pytaniem, przecież mi go tydzień wcześniej sam i do tego nieproszony podarował, ale jakoś się takiego obrotu sprawy spodziewałem i przywiozłem kosz z powrotem do Polski. Oddałem więc mu jego kosz. Pan Kołodziejek pofatygował się przy tym osobiście kilkaset metrów do mojego auta!

Obiecano nam, że pieniądze zostaną wysłane 16.08.2010. Nie zostały jednak wysłane!

Z Borska dzwoniłem i wysyłałem smsy. Dostawałem mnóstwo jak się okazało kłamliwych wymówek.

19.08.2010 dostałem PLN 5000.

Po kilku rozmowach telefonicznych dowiedziałem się, że firma Techno-Fly nie ma pieniędzy. Jak tylko dojdzie przekaz z Niemiec, to dostanę resztę.

23.08.2010 dostałem nie jak mi obiecywano resztę, tylko PLN 5000.

Moja żona zadzwoniła tegoż dnia z zapytaniem dlaczego nie przekazano nam pełnej kwoty i dowiedziała się, że firma Techno-Fly ma ważniejsze wydatki...

Pani Kołodziejek stwierdziła, że powinienem im być wdzięczny, że wzieli „uszkodzony” napęd, zapomniała o tym, że to jej własna firma sama chciała oddać pieniądze.

Techno-Fly zalega do dziś z wypłatą PLN 4.600.

Dodatkowo poniosłem koszty warsztatowe, przejechałem się 14.08.2010 „za darmo” do Piastowa, wydawałem pieniądze na telefony, denerwowałem się i dawałem się okłamywać. Ponieważ nie mogłem w terminie wysłać pieniędzy za „nowy” napęd, bo ich od pana Kołodziejka nie dostałem, wyszedłem sam na oszusta. I to ja musiałem w końcu pożyczyć pieniądze aby wywiązać się z moich zobowiązań.

Rozmawiałem też z panem Witkowskim, który zapewniał mnie, że jego wspólnik jest osobą honorową. Niestety podczas moich kontaktów z panem Kołodziejkiem mogłem się przekonać nie tylko o braku honoru, ale o prymitywnym zakłamaniu i kompletnym braku uczciwości.

Wysłałem do pana Kołodziejka jeszcze dwa ostrzeżenia, pozostały one bez odpowiedzi.Teraz oddałem sprawę adwokatowi.
Awatar użytkownika

cra3y
Posty: 7
Rejestracja: 2009-03-08, 22:57
Lokalizacja: Zielona Góra

#2

Post autor: cra3y »

czy mozesz sie tym podzielic rowniez na polskiej grupie paralotniowej?

(bramka google)
nie spamuj://groups.google.com/group/pl.rec.p ... pics?hl=pl

(bramka onet)
nie spamuj://niusy.onet.pl/niusy.html?t=aktua ... paralotnie
ODPOWIEDZ